niedziela, 12 sierpnia 2007

Komplikacje i niefart czyli byle do przodu...

AAA co za niefartowny tydzien. Na poczatek wyciek z auta, potem chcieli mi odcholowac auto i 100$ poszlo, potem wiatr wial w dzien kiedy sprawyowalismy idealny dom za kupe forsy i mamy teraz czarny dach w biale kropki i facet nie chce zaplacic i nie da nam bonusu. Wczoraj pojechalismy surfowac i posiedziec przy ogniu na plazy w Santa Cruz i nas przegonila policja przy okazji aresztujac Erika i Lauren a fal i tak nie bylo. Codziennie cos, ale najwazniejsze jest pozytywne podejscie i rozwiazywanie tych problemow, takze:
1. Kupilem w San Jose czesc z wyciekiem i juz jest wymieniona, teraz tylko brakuje jednej uszczelki ktora jutro dostane u dealera Forda i po krzyku (z tego co mowi Monty to bede musial pojechac gdzies do mechanika ustawic rowno przednie kola, ale nie chce mi sie wierzyc ze nie zrobimy tego sami.)
2. Zaplacilem za nie_odcholowanie i z grzywy.
3. Jutro naspreyujemy caly dach i bedzie wygladalo ze tak mialo byc (genialne;) )
4. Dzisiaj rano wypuscili ekipe i nie ma problemu, jedynie niefartowyn posmak pecha pozostal.

Jutro wieczorem lub we wtorek do poludnia ruszamy z Ryanaem do Los Angeles i potem do San Diego. Ogromnie sie ciesze z tej wycieczki a najbardziej sie ucieszylem jak wszystko mi sie zwalilo na glowa a ja juz mialem kupiony bilet powrotny takze jade co by nie bylo;) Zapowiada sie swietna zabawa. Na poczatek jedziemy do Santa Cruz, tam surfujemy i spimy u Lauren. Dalej jedziemy do LA gdzie spotykamy sie z rodzicami Ryana. Ojciec Ryana, Bob obwozi nas po miescie, zwiedzamy, nocujemy, dalej zwiedzamy i po poludniu ruszamy do San Diego. Tam jest upal i mozna plywac (Surfowac tez;)) w oceanie w stroju (nie trzeba miec pianki). Poza tym w planach sa imprezy z ekipa ze studiwa, calodzienna gra w golfa(wszystkiego tzreba sprobowac) i wyjazd do Meksyku (o ile moge wjechac do Meksyku) i zwiedzanie WaterWorldu czyli Wodnego Swiata czyli wielkiego Akwarium-Akwaparku. Jupi.

Tyle o San Diego, teraz troche codziennosci poza pechem. Atmosfera w domku sie troche zageszcza, to znaczy Patrick jest jakis dziwny ciagle postresowany i jakos bardziej sie przejmuje praca niz zwykl sie przejmowac, robi o wszystko problemy malarzom. (hmmm w sumie to jest szefem i od tego jest...) Erik ma dosc wiec miedzy nimi jak zwykle a Ryan konczy pojutrze prace wiec ma wszystko w nosie i nie moze sie doczekac az odwiedze go w Colorado we wrzesniu w jego domu. Ma juz zaplanowane co mi pokaze i w ogole to maja w domu kompletne studio montazowe (nie pamietam czy wspominalem ze Ryan studiuje Film). W zwiazku z powyzsza sytuacja nie wiem czy nie przyspiesze wyjazdu o pare dni, bede mial wiecej czasu na wszystko, mniej mil dziennie i bede mogl zostac chwile duzej u Ryana. Pomyslimy po powrocie z poludnia.

Na pozytywne zakonczenie (dlugo pracowalem nad pozytywnym nastawieniem;]) zdjatko z Santa Cruz tuz przed przybyciem SCPD:




od lewej: Dzew0, Erik, Lauren, Ann, Kate, John i Kumpel_johna:)

Długich dni i przyjemnych nocy. Dzew0

Brak komentarzy: