poniedziałek, 2 lipca 2007

Ostatni Wpis Z Polski

Here we go. Ostatnie chwile w kraju mataczy. Wczorajsze pożegnanie ze starymi znajomymi zakonczylo sie rozbiciem glofa na betonowym slupie, kasacja auta, stluczona skronia i siniakami od pasow. Powrot jakies 6km na piechote do domu... przynajmniej troche ochlonalem. Nikomu nic sie nie stalo, kierowca trzezwy.

Juz prawie wszystko spakowane, wystarczy wrzucic pare ciuchow do plecaka. Na biurku lezy international drivers license, noz, paszport,karta ISIC i jakies 2061$. Jeszcze tylko 997939...

O 16 jade do wawy, o 6:35 wylot. Jakies 12 godzin lotu... Zieefff.

Lece drukowac CV i wizytowki. Jakis dziwny spokoj mnie ogarania.





Well, wish me luck. California, I'm comming!

3 komentarze:

Artur pisze...

No kurde troche lipa ze Cie nie bedzie w polsce... mam nadzieje ze szybko to minie i od pazdziernika zaczniemy jeszcze wieksze zadymy robic z grabashem :D

Unknown pisze...

Ano powodzenia! Zarob duzo i wracaj szybko... bo w tu ciezko zarobic na alkohol ;p

Anonimowy pisze...

Mate,
Fajnie że jedziesz do USA bo se money zarobisz i ponoć tam fajnie jest. Ale z drugiej strony to troche gupio bo możesz nie zdążyć przed moim wyjazdem do Australii. No ale cóż tu więcej mówić: pamiętaj "BUJAĆ TO MY A NIE NAS!"
Czym sie cieplutko i nie zapuszczaj tam korzeni:)