sobota, 28 lipca 2007

So thats it? Nic nie trwa wiecznie a Koniec prawie zawsze jest poczatkiem....

Ok, wczorajszy wieczor sporo mnie nauczyl. Zaczelo sie ciekawie skonczylo smutno a bylo to tak:

Postanowilismy (ryan, Eric, Ja) wybrac sie na impreze i dolaczyc do Josha (stary kumpel Erica) jedzacego kolacje w barze w Stanford - jadnej z najbogatszych dzielnic. Po drodze kupilismy butelke Bacardi i to byl blad. Moglem przewidziec jaki efekt wywrze na Amerykanach rum. No wiec z dwoma pijanymi Kalifornijczykami i Joshem posiedzielismy w tym barze, zjedlismy pizze, posmialismy sie i ogolem bylo wesolo. Troche zaniepokoil mnie Eric ktory caly wieczor szukal zaczepki ale nic to. Troche sie poklucili o pieniadze, nic powaznego. Josh odwiozl nas do odmu gdzie Eric postanowil z jakiegos blachego powodu pobic Patrica ktory juz spal i chyba zwrocil mu uwage zeby byl troche ciszej. Jak pomyslal tak zrobil i zaczeli walczyc. Rozdzielenie ich nie bylo latwe szczegolnie ze Ryan postanowil olac rzeczywistosc i zalec na dywanie. Patric wyszed, Eric zostal z Joshem. Niby nic powaznego ale juz nie jest tak jak bylo i nie wydaje mi sie zeby mialo byc na razie lepiej, bo dzis znowu caly dzien sie gryza i kluca o wyplaty...

Zmiany... przypuszczam ze wszystko wroci do normy po wyjezdzie Ryana i Erica na RiverTrip w srode...

Troche mnie to wszystko obudzilo.

Eric okazal sie zupelni innym i nieodpowiedzialnym czlowiekim po alkoholu - Trust no one. Zbyt szybko wzialem sie za zaufanie, dobrze ze nie ja na tym ucierpialem.

Z braci pod wplywem alkoholu i adwrenaliny wylecialo wszystko co do siebie mieli i co w sobie dusili. Nigdy nie robic interesow w rodzinie, nie pracowac z bliskimi.

Poza tym wszystko ok, prawie skonczylismy ten cholerny dom, dostalem wyplate za pierwszy dom, troche mniej niz sie spodziewalem, ale co tam, nie tylko $$$ sie licza.

Poza Stanami, to trafilem na ciekawy wywiad z Owsiakiem na Onecie --> WYWIAD

pozwole sobie zacytowac na opymistyczne zakonczenie posta:
"Poczucie humoru pozwoli nam wytrzymać największą głupotę (...)więc korzystajmy z tego, co mamy, korzystajmy z wolności."

Pozdroofka, Tree

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

No niestety zdarza sie, oby jak najrzadziej bo to są średnio przyjemne sytuacje... Swoja drogą nie niektórych alko działa zmiękczająco-rozweselająco a inni dostają małpiego rozumu i tylko szukają obiektu do bitki/kłótni. P.S. W tej masce wyglądasz jak żołnierz kombinatu (combine soldier) z HL2 ;]

Michał "Dżewo" Stec pisze...

ano wiem, pierwsze o czym pomyslalem jak pierwszy raz zalozylem maske. Combine Soldier;) Nawet podszedlem do Ryana i powoiedzialem cos w stylu "Show me your ID, citizen". Ale chyba nie zalapal o co chodzi;)

Anonimowy pisze...

Keep ya head up, hommie! Od dawna wiadomo, ze z rodzina najlepiej to sie wychodzi na zdjeciach. No i jeszcze the only thing worst than a favour is a favour involving money. Anyway, hope everything'll be back to normal soon, as it often is after such situations. Greetz from England.

Anonimowy pisze...

i to jeszcze z zboku, zeby zawsze mozna bylo przeciac zdjecie (pozdr dla gen. Jaskolskiego!)